Nie przesadza się starych drzew
Myśl „nie przesadza się starych drzew” to jedno z najmądrzejszych powiedzeń. To tak, jak w ogrodnictwie, przesadzana roślina zawsze
musi trochę przywiędnąć, zanim wrośnie w nowe stanowisko, a cóż dopiero, gdy
mówimy o człowieku, bo człowieka dotyczy to powiedzenie, a nie dosłownie
starych drzew.
Opuszczanie rodzinnych stron, w których żyło się kilkanaście lub kilkadziesiąt
lat, niesie za sobą niebezpieczeństwo poczucia kompletnego wyobcowania w nowym
mieście. Choćby było nam już znane, to jednak zaczynamy żyć wśród ludzi nam nowych, nieznanych. Dotychczas bowiem spotykaliśmy
znajomych, ale nawet nieznajomi byli jak znajomi, bowiem spotykaliśmy ich w drodze do pracy , w autobusie, w
tramwaju i jakoś zaznajamialiśmy się z tymi osobami, nie znając ich z imienia
i nazwiska. Często wyglądaliśmy na
przystanku tramwajowym lub autobusowym danej osoby. Wiedzieliśmy nawet gdzie owa osoba
wysiądzie.
Jednak nie tylko ludzie byli nam znajomi. Znajome były widoki. Aleje drzew. Budynki.
Liszaje na nich. Odpadające tynki. Stare elewacje. Nie raz nie
zwracaliśmy na nie uwagi. Dopiero jak zmieniono elewację, jak zbito jakieś
ornamenty, naszym oczom przedstawiał się inny widok niż dotychczas, który pozornie uchodził naszej uwadze, a mimo to zapisywał się w naszej pamięci. To
wszystko było naszym światem.
Najbliższym nam pejzażem. Coś, jak umeblowany pokój, w którym od lat w jednym
miejscu na ścianie wisi obraz lub czyjś portret, stoją wazony, na półkach tak
samo od lat stoją lub leżą książki.
I nagle, gdy opuszczamy miejsce kilkudziesięciu
lat naszego pobytu, gdy udajemy się w miejsce nam mało znane, doznajemy
poczucia wyobcowania. Jesteśmy wśród nieznanych nam ludzi, nieznanych lub mało
znanych pejzaży miasta. Szukamy tego lub owego znajomego, których spotykaliśmy
dotychczas, a których nie możemy w żaden sposób odnaleźć, jedynie w swej
pamięci. Musimy nauczyć się żyć w nowym miejscu. Często szukamy podobieństw
rysów twarzy do twarzy osób znajomych nam z poprzedniego miejsca. Zdarza się, że
chcemy wracać, bo nie potrafimy przystosować się do nowego miejsca. Trzeba dać sobie szansę na przeczekanie, szansę na poznawanie nowego miejsca, na
zapisywanie w swej pamięci twarzy ludzi z nowego miasta, nowych miejsc, ulic,
domów. Choć bywa i tak, że wracamy.
W przytoczonym na wstępie powiedzeniu jesteśmy jak to drzewo. Przesadzone drzewo
ma inne warunki niż dotychczas. Inną glebę, inną kwasowość, inną wilgotność
powietrza, inny mikroklimat. I choć często staramy się, aby warunki glebowe i
klimatyczne były podobne do poprzedniego miejsca, to nie jesteśmy w stanie powtórzyć
warunków pierwotnych. Trzeba więc wiele wysiłku ogrodnika, aby drzewo się
zaadaptowało do nowych warunków. W przeciwnym razie może się nie przyjąć. Podobnie
bywa z nami.