czwartek, 28 maja 2020

Nie izolacji, tak ochronie


Zrobiłem sobie trochę przerwy w pisaniu. Ochoczo więc powracam.
Jakbyśmy jednak dziś nie pomyśleli, tak wszędzie znajdzie swoje miejsce pandemia wirusa Covid-19. Aczkolwiek Rząd stopniowo znosi obostrzenia, to jednak zagrożenie pozostaje. Na powrót do pełnej normalności przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Zdania co do znoszenia obostrzeń są podzielone wśród lekarzy. Jedni za, drudzy przeciw. Wygląda na to, że gdzie dwóch lekarzy, tam diagnoza jedna, ale dwie metody leczenia tej samej choroby. Tymczasem powoli dobiega końca czas kwarantanny. Właściwie należałoby powiedzieć, czas izolacji, szczególnie osób starszych. Tego zwrotu użył Jarosław Gowin mówiąc, że jesienią (przy nawrocie pandemii) osoby starsze będą musiały być nadal izolowane. Jest to dla mnie jakiś kolokwializm, niosący ze sobą  złe skojarzenia. Izolować bowiem powinniśmy kogoś, kto nam bezpośrednio zagraża. Natomiast osoby starsze, które są najbardziej narażone na wirusa Covid-19 powinny być raczej chronione. To bardzo ważne słowo-chronione. Wynika bowiem z niego, że powinny być objęte szczególna troską. Natomiast izolacja kojarzy się  z tym, co przed paroma tygodniami przeżywaliśmy, a więc z całkowitym brakiem kontaktów bezpośrednich. Spotkań, wspólnych wycieczek, wyjść, chodzenia na wykłady, zajęcia w sekcjach i po prostu zwykłego codziennego zabiegania i spotkań rodzinnych. Sięgnąłem w tym miejscu do misji Słupskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku na stronie internetowej. Właściwie każda odpowiada na moje rozważania. Po co bowiem uczęszczamy na Uniwersytet III Wieku?
Po pierwsze - wiąże się to z potrzebą wypełnienia wolnego czasu po zaprzestaniu czynnej, często odpowiedzialnej pracy zawodowej. Stereotyp mówiący, że celem starości jest odpoczynek obraca się przeciwko człowiekowi.

Po drugie - chęć odnalezienia się w grupie ludzi odczuwających satysfakcję z podejmowania aktywności społecznej i kulturalnej. Żywego kontaktu z ludźmi nie zastąpią żadne media.

Po trzecie - ścisłe powiązanie SUTW z uczelniami słupskimi. Dla wielu osób prestiż wyższej uczelni jest bardzo wysoki. Jest ona pożądanym i atrakcyjnym miejscem spotkania osób mających zainteresowanie intelektualne, a także posiadających przygotowanie do korzystania z różnych form zajęć uniwersyteckich.

Jakakolwiek forma izolacji burzy tą misję. Sprawia, że jesteśmy sami . Czujemy się izolowani i wykluczeni. Są wśród nas osoby szczególnie doświadczone przez życie. Osoby samotne.  Przerwane więzi społeczne, brak kontaktów, brak dzieci powodują, że ludzie starsi szczególnie źle znoszą wszelkie izolacje . Dlatego nie izolowanie, ale chronienie osób starszych może  być sposobem  na lepsze znoszenie ponownej kwarantanny, jeżeli zajdzie taka potrzeba.

Ziemowit Szafran

czwartek, 14 maja 2020

Drabble

Konwersacja

Wyszedł na spacer. Był przypływ. Czuł też przypływ energii w sobie. Zastanawiająca korelacja. Zatoka otoczona zielonymi wzgórzami lśniła w słońcu. Robił zdjęcia. Zbliżenie, panorama, makro. Było pusto, ale nie zauważył kobiety. Powiedziała, Happy. Zaskoczony odpowiedział, Hi. Uśmiechnięta zapytała, How are you? Nieśmiało odpowiedział How are you do? Speszony rzekł, I am from Poland. Nic więcej.  W głowie miał ciemnię.  Koniec konwersacji. Ale konwersacja trwała. Wyluzował. Wyłapywał pojedyncze słowa. Wystarczyło. Ona już wiedziała, że turysta z Polski.  Szeleszczący język. Skończyli po dwudziestu minutach. Pożegnali się. Nie robił zdjęć. Szedł i myślał. Przypomniał sobie pub. Przecież wystarczył wtedy gest, uśmiech, otwartość, mowa ciała.

 

Ziemowit Szafran

Słupsk 11.05.2020
.


piątek, 1 maja 2020

Zapiski z czasu kwarantanny


Pochód

1 maja 1982 roku. Święto Pracy.  Pół roku od wprowadzenia stanu wojennego. Pół roku działacze „Solidarności” z Lechem Wałęsą na czele, są internowani. Ludzie są jeszcze w szoku brutalnego przerwania działalności NSZZ „Solidarność”. W ten dzień zawsze był pierwszomajowy pochód.  Czy będzie i tym razem? Pytania nasuwały się same.
Będzie, ale pod kontrolą Partii i SB. NSZZ „Solidarność” nie działała. Przywódca internowany. Inni działacze także. Czy w ogóle Stoczniowcy, którzy utworzyli NSZZ „Solidarność”, chcieliby brać udział w pochodzie, bez działaczy związkowych. „Zabierz pasterza a owce się rozproszą”. I tak zresztą, pochód był raczej pokazem uznania dla PZPR, niż manifestacją robotniczą. Jednak pochód ruszył, jak zwykle w Szczecinie aleją Wyzwolenia. Nie był, mimo starań władzy, radosny i spontaniczny, jak w latach 70-ych. Przeszedł szybko. O dziwo reprezentacja Stoczniowców była bardzo duża. Nikt jednak nie wiedział o ich prawdziwych zamiarach. Spokojnie przeszli koło trybuny honorowej, po czym skierowali się w stronę Bramy Portowej. Tam pochód się rozchodził. Stały samochody dostawcze z piwem, oranżadą, kiełbasą, lodami. Jednym słowem władza zadbała, by był  festyn. Jednak Stoczniowcy się nie rozeszli.
Potężna kilkutysięczna grupa skierowała się aleją 3-Maja w stronę ulicy Narutowicza. Oglądałem pochód z córką. Zauważyliśmy przemarsz Stoczniowców. Jednak od placu Żołnierza poszliśmy na plac Grunwaldzki, by  stamtąd pojechać tramwajem linii nr „4” do domu. Wysiedliśmy  na przystanku przy ulicy Narutowicza. Właściwie mogłaby się nazywać aleją Kasztanową. Setki kwitnących kasztanowców stojących w szpalerach. Nazywaliśmy ją po prostu „Kasztanami”. W domu mówiliśmy, że idziemy na „Kasztany”. Wiadomo było, że będziemy na Narutowicza. Gdy wysiedliśmy z tramwaju, naszą uwagę przykuł potężny śpiew. Chór męskich głosów skandował-„uwolnić Lech-zamknąć Wojciecha”, „Lech Wałęsa-niech żyje”. Ten pochód szedł powoli. Majestatycznie i niespiesznie. W cieniu kwitnących kasztanowców, powstał falujący las tysięcy podniesionych rąk z ułożonymi palcami w kształcie litery „V”. Kierowali się w stronę Cmentarza Centralnego na ul. Ku Słońcu, na groby pomordowanych stoczniowców w Grudniu 1970 roku. Obraz tego pochodu, pochodu prawdziwego, mam do dziś przed oczami. Znam jeszcze tylko jeden bardzo sugestywny opis pochodu, manifestacji. Opis manifestacji robotniczej z „Przedwiośnia” - Stefana Żeromskiego.
Wtedy mieliśmy po 30 lat. Mieliśmy dość życia na kartki. Mieliśmy dość talonów na lodówki, samochody, pralki, wczasów FWP i czekania 25 lat na mieszkanie. Mieliśmy dość zakłamania władzy.
A dziś? Czy 30-latkowie, a więc jak my w tamtych latach, potrafią się zerwać do wielotysięcznego protestu? Czy potrafią powiedzieć władzy dość? Czy potrafią zawalczyć o swoje? Wykrzyczeć gniew, bo tylko taką formę protestu władza usłyszy.
Jakiekolwiek pisanie na mediach społecznościowych jest mało skuteczne, albo wcale.
Władza boi się protestów ulicznych. Nie po to kupuje armatki wodne, żeby gasić  pożar łąk nad Biebrzą. Gniew trzeba wykrzyczeć, jak stoczniowcy w pochodzie 1 maja w 1982 roku w Szczecinie.
 Nieraz w strumieniach  armatek wodnych.
Tak było w latach 80-tych.

Ziemowit Szafran