Czytam książkę Sylwii Góry "W stronę Anny". Tę bardzo interesującą książkę omówię w następnym wpisie. Chcę się zatrzymać na fragmencie dotyczącym miłości i przyjaźni, a tych dwóch stanów życia ze sobą, doświadczali Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, a byli małżeństwem przez 58 lat. Na stronie 158 autorka książki przytacza cytat: "Jak ludzie wszystko głupio nazywają: na ogół to szaleństwo, które może czasem prędko się skończyć, które nie wytwarza żadnej konieczności przeżywania wszystkiego razem, egoistyczne w swej zachłanności - to tylko nazywają miłością. A to co łączy nas po dziesięciu latach może być tym, czym jest - nierozerwalną częścią własnego istnienia, jakże to powinno się nazwać? Ja właśnie to jednak przede wszystkim nazywam miłością. Listy Jarosława narzeczeńskie z Paryża - a choćby tegoroczne, codzienne z Zakopanego, cóż za różnica! Teraz rzeczywiście nie umiemy żyć już bez siebie, i to jest to wielkie uczucie, które pomimo wszystkiego, co teraz gadają, wytwarza tylko małżeństwo". Na stronie 186 autorka przytacza następujący cytat "Przykro mi, jak wiem, że masz taką fazę, a jednak miło mi, że odczuwasz moją nieobecność; tak, mój drogi, to nasza przyjaźń , to jest to najważniejsze i im więcej widzę małżeństw, tym bardziej to cenię; bez tego właściwie to wszystko nie ma sensu, zwłaszcza kiedy tak dużo ludzi przestaje być kochankami".
Słowa Anny Iwaszkiewicz uważam za bardzo trafne. Nie ma małżeństwa bez przyjaźni. Owo "szaleństwo" miłości prędzej lub później, ale się wypali. Jesteśmy w miłości zaślepieni niczym słońcem. Nie wyobrażamy sobie chwili bez ukochanej/ukochanego. Jednak ów ogień nie trwa wiecznie. Jak każdy ogień zaczyna palić się słabszym płomieniem. I wtedy zaczyna się czas próby. Na ile gotowi jesteśmy na zaakceptowanie odmienności każdego. Przecież każdy z nas ma swój świat, swoje zainteresowania, swoich znajomych. Przyjaźń pozwala na ową " niecierpliwość czekania". Przyjaźń to zaufanie, wzajemne oddanie i pomoc, czekanie na powroty, wspólne wyjazdy, ale i samotne chwile czekania na siebie. Każdą jednak miłość i każdą przyjaźń może zniweczyć egoizm i zaborczość. Gdy najbliższy/najbliższa jest tylko dla nas i staramy się sprowadzić związek do bycia razem, na wyłączność. Anna Iwaszkiewicz pisze "Wydaje mi się, że takie małżeństwa bardzo serio (jeśli są takie), to właśnie są nie na serio, to znaczy takie niepewne, które się rozlatują, jak przejdzie namiętność". Dla higieny małżeńskiej/partnerskiej dobre są chwile, tych paru dni, kilku tygodni rozłąki. Gdy kiedyś czekaliśmy niecierpliwie na list wyglądając listonosza. Dziś czekamy na telefon, Skype'a,, informację na komunikatorze. Ale to czekanie i tęsknota nas scala. Bez tego nie ma mowy, aby długo przetrwały pary. I może właśnie dlatego, dzisiaj małżonkowie tak szybko się rozchodzą, ponieważ nie potrafią przejść do przyjaźni, jak Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, jak ja i moja śp. żona, która wymyśliła samotne wyjazdy dla odpoczynku od siebie, dla owej higieny małżeńskiej i tęsknoty za sobą.
Niecierpliwość czekania
Wyjechałaś na tydzień na dwa
Pozostała martwa natura mieszkania
Cisza przestrzeni
Zatrzymane w kadrze uśmiechy
Sypialnia z nutą twoich perfum
Wolność z odcieniem tęsknoty
Niecierpliwość czekania
Na rozmowy wieczorem
Dysonanse nastrojów
Nocą szeptem wypowiadane dialogi
Wspólne splatanie węzłów i rozplatanie
Ziemowit Szafran