Ostatnio przeczytałem książkę Marcina Pietraszewskiego "Wojny Niebieskie". Dziennikarz "GW" pisze przede wszystkim o Psycho-Fansach, czyli pseudokibicach Ruchu Chorzów, ale nie tylko. Książka jest reportażem, napisanym w formie wspomnień z kilku lat obserwacji śląskich pseudokibiców. Pseudokibiców to słowo zbyt łagodne. Należałoby pisać wprost - stadionowych oprawców, choć działalność grup i ich macki wykraczają daleko poza stadiony. Książka robi wstrząsające wrażenie. Jak bardzo bowiem trzeba być wyzutym z wszelkich ludzkich uczuć i empatii, jak bardzo trzeba nie mieć sumienia, aby po skatowaniu na śmierć jednego z guru zabrzańskiej Torcidy przez chorzowskich Psycho-Fansów, jechać spokojnie na stację benzynową na hot-dogi na ostro . Jakim kodeksem kierują się chorzowscy Psycho-Fansi i kibole innych śląskich i nie tylko śląskich klubów. Żadnym, dosłownie żadnym kodeksem etycznym, jako normie moralnej i prawnej. Jest prawo grupy i nienawiści do innych klubów. Druga drużyna to nie rywal, to nie przeciwnik - to wróg. Wróg śmiertelny. Trzeba więc go bić, nienawidzić. Skąd wziął się ruch pseudokibicowski? Trudno się zgodzić, że tylko z rodzin dysfunkcyjnych. Być może szeregowi członkowie tak, ale bonzowie grup, tu już śmiem wątpić. Są jak "ojcowie chrzestni" w mafiach. Często dobrze a nawet świetnie wykształceni. Tyle tylko, że wcale ich nie obchodzi drużyna, której rzekomo kibicują. Liczy się przede wszystkim szmal. Po co pracować w firmach, skoro można zarobić łatwo kasę. Sprowadzają i sprzedają działki narkotyków, dopalaczy, przemycają papierosy. Mało tego. Informatycy Psycho-Fansów potrafią się włamać do systemów komputerowych, mają swój wywiad, zakładają przeciwnikom GPS i ich śledzą. Sprowadzają z zagranicy fury narkotyków. A wszystko to działo się pod nosem policji. Ale Psycho-Fansi i inne kibole, to pieszczochy polityków i KK. Dla nich to obrońcy wiary i tradycji narodowych, więc potencjalni wyborcy, gdy dodamy jeszcze ich rodziny i sympatyków, to ilość zwolenników radykalnej prawicy poważnie się zwiększa.
Mają swoich prawników, których opłacają. Czują się więc bezkarni. A bezkarność powoduje narastanie w nich bestialstwa. Dopiero gdy do akcji weszło CBŚP grupa Psycho-Fans została rozbita (po latach "ciuciubabki" z policją i wręcz jej nieudolności) - 14 szefów gangu odsiaduje karę więzienia. Ale to nie wszystko. Zażarcie bronią swoich facetów żony i partnerki. Nie wiem tylko czy bronią facetów, czy swojej wygody życia? Posiadania samochodów, kasy na najdroższe ciuchy za granicą, wczasy zagraniczne itd. Są też bierni sympatycy "niedźwiadków", niewidzący nic złego w tym co robią, poza tym, że chłopcy muszą się wyszumieć. Krąg zła jest o wiele większy niż tylko samych czynnych kiboli.
Książka nie jest tylko reportażem z działania Psycho-Fans i kiboli innych klubów. Jest oskarżeniem wobec państwa i jego nieudolności. Państwo, które dopuszcza, aby powstały przy jego boku organizacje przestępcze, mające struktury i hierarchię jak KK nie jest godne zaufania. Guru gangu to kardynał albo biskup. Z nim nie ma dyskusji. Szeregowi członkowie to "mali wyrobnicy" do "ustawek" i bicia przeciwników. Państwo, które nie egzekwuje prawa, które pozwala na szerzenie się jawnej przestępczości i patologii, ma w strukturach policji pseudokibiców, jest słabe i bezradne i nie wzbudzające respektu. Efekty widzimy podczas wyborów.
czwartek, 19 czerwca 2025
Rzeczpospolita kibolska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz