Ostatnio coraz częściej prowadzone są w mediach dyskusje czy nazwa Uniwersytet Trzeciego Wieku jest właściwa, a jeżeli nie, to jaka wobec tego nazwa byłaby adekwatna. W samej nazwie UTW są dwa wyrazy, które się wydają dyskusyjne. Po pierwsze uniwersytet. Uniwersytet wszak jest placówką naukową, natomiast UTW jest stowarzyszeniem seniorskim. Drugie określenie - trzeciego wieku - nad którym zastanawiają się sami etymolodzy, nasuwa wiele wątpliwości. Dlaczego akurat trzeciego wieku, a nie na przykład seniorskiego wieku? Ktoś powie, że niepotrzebnie się czepiam, drążę sprawę i komu to w ogóle potrzebne? Otóż w dobie starzejących się na całym świecie społeczeństw, coraz więcej mówi się o czwartym wieku. Zaczynamy coraz częściej w mediach katalogować ludzi według wieku szkolnego, produkcyjnego i emerytalnego. Coraz częściej słychać o drugim wieku, trzecim wieku itd. Nazwy przyjmujemy jak słowny wytrych. I ów wytrych wrzuca nas seniorów do bliżej nie określonego "trzeciego wieku". Moim zdaniem lepiej brzmi stowarzyszenie seniorskie lub seniorski uniwersytet. W tym miejscu trzeba jednak zaznaczyć, że nazwa Uniwersytet Trzeciego Wieku nie wszędzie jest nieadekwatna. Bywają uniwersytety i to całkiem sporo, które na pierwszym miejscu stawiają kształcenie ustawiczne w myśl twórcy koncepcji seniorskich uniwersytetów - profesora dr. prawa międzynarodowego na Uniwersytecie w Tuluzie - Pierra Vellasa. Koncepcja owa zakładała ścisłą współpracę UTW z uczelniami wyższymi i środowiskiem uniwersyteckim. Z kolei model anglosaski zakładał, że starość nie jest kategorią demograficzną ale społeczną. W związku z tym na uniwersytetach trzeciego wieku mogą studiować osoby nieaktywne zawodowo i niemających zobowiązań rodzinnych. Jeszcze innym z kolei jest model amerykański jako połączenie modeli francuskiego i anglosaskiego. Ciekawy jest z kolei model południowoamerykański, który zakłada powiązanie z uczelniami wyższymi. Studentami południowoamerykańskich UTW są nie tylko seniorzy, ale i osoby społecznie wykluczone. Model chiński z kolei kładzie nacisk na tradycyjne sztuki i przekazywanie ich młodzieży, oraz na kształtowaniu harmonii fizycznej seniorów (ćwiczenia Tai Chi), zaś edukacja ma być nie tylko dobrem dla jednostki, ale też ( w myśl nauki Konfucjusza, ale chyba też, a wręcz na pewno - Chińskiej Partii Komunistycznej) dobrem społecznym. Można założyć z duża dozą prawdopodobieństwa, że UTW w modelu chińskim są pozbawione autonomii, która pozwala na szukanie własnych zajęć wedle zainteresowań studentów, a nie zajęć wedle zaleceń państwa. Polskie uniwersytety trzeciego wieku w większości wypracowały model własny, polski, czyli mieszany. Z każdego zaprezentowanego wariantu wzięły po trochu i utworzyły swoisty konglomerat modeli. Oczywiście są i takie UTW, tyle że w mniejszości, które weszły w struktury uczelni, przyjmując model francuski. Są też takie, które znajdują się pod auspicjami uczelni wyższej na mocy podpisania umowy. I te dwie formy stowarzyszeń są najbardziej uprawnione do nazwania ich uniwersytetami. Aczkolwiek bywa i tak, że seniorski uniwersytet będący pod opieką uczelni odchodzi od statutowej misji kształcenia ustawicznego i przechodzi na formy bardziej plebejskie, w których przede wszystkim stawia się nacisk na rekreację, zabawę, wypoczynek i wycieczki. Tylko wtedy nie jest to uniwersytet a stowarzyszenie emeryckie, gdzie ma być łatwo, lekko i przyjemnie. Znany zakopiański dziennikarz i meteorolog Apoloniusz Rejwa - pracujący przed odejściem na emeryturę w Stacji IMGW na Kasprowym Wierchu powiedział znamienne słowa - " na starość trzeba dbać o głowę i nogi" . O głowę, aby zachować do końca sprawność intelektualną i nogi, aby poprzez ruch zachować do końca kondycję fizyczną. W Polsce przybywa uniwersytetów trzeciego wieku. Tworzone są w miastach, miasteczkach i gminach. Czy zawsze trzeba je nazywać uniwersytetami? W małych miastach gdzie nie ma uczelni, więc i uniwersytety w tych miejscowościach nie mogą bezpośrednio wejść we współpracę z uczelnią, trudno nazwać owe stowarzyszenia seniorskie, czy emeryckie - uniwersytetami. A dlaczego trzeciego wieku? Przyjęto bowiem, że wiek pierwszy to lata nauki, wiek drugi lata pracy, wiek trzeci to lata na emeryturze. Niby w zasadzie proste i nie powinno się mieć co do tego zastrzeżeń. A jednak coraz częściej pojawia się dyskusja w mediach nad nazwą "trzeci wiek" i co za tym idzie uniwersytetami trzeciego wieku. Ów eufemizm "trzeci wiek" oznacza bowiem wiek podeszły i starość. Nie lubimy nazywać spraw po imieniu. Zatem nie lubimy mówić o starości czy seniorstwie, ale wolimy mówić w formie zawoalowanej "trzeci wiek". A przecież w starożytnej Grecji senior to był człowiek poważany i szanowany. Czy nazywając powszechnie wiek senioralny "trzecim wiekiem" nie ujmujemy mu powagi i rangi? Czy nie lepiej brzmiałaby nazwa Seniorski Uniwersytet? Wiadomo, że na nim kontynuują zajęcia ludzie starsi. Tymczasem jednak mamy Uniwersytety Trzeciego Wieku, choć uczęszczają doń nie tylko osoby w "trzecim wieku" ale i młodsze i w "wieku czwartym" czyli po osiemdziesiątym roku życia. Kochamy eufemizmy, bo ukrywają faktyczny stan rzeczy, ale czy na pewno jest to dobre i słuszne? Czy nie lepiej brzmi, że senior studiuje na Uniwersytecie Seniorskim. Pod warunkiem, że ów uniwersytet w swojej misji ma kształcenie ustawiczne we współpracy z wyższą uczelnią.