czwartek, 7 listopada 2024

Rocznica




09 listopada minęłaby 50 rocznica naszego ślubu. Odrzuciliśmy wszelkie przesądy, że nie bierze się ślubu w listopadzie. Byliśmy ze sobą 47 lat. Dla niektórych młodych małżeństw dziś - cała wieczność, wręcz nieosiągalna. Niestety los sprawił inaczej. Krysia odeszła 2,5 roku temu.  Pozostały mi tylko zastygłe uśmiechy na  zdjęciach, wspomnienia i pamięć i okrutny brak jej uśmiechu, poczucia humoru, niesamowitej wiedzy i niejednego talentu. 







Rocznica

Dla mnie wpięłaś kwiaty  we włosy
Powiedziałaś - tak miły
Na przekór nieżyczliwym życzliwym
W posagu dałaś mi serce
Ja ci dałem do końca  siebie
Czy to dużo, czy mało
Dla nas to było wszystko
Cały posag na życie
Innym starcza na rok
Może dwa albo wcale
Nam wystarczył do końca
Zanim los upomniał się o swoje
Ciągle teraz przynoszę ci kwiaty
Lecz nie wepniesz ich nigdy  we włosy 

Ziemowit Szafran
Słupsk 07.11.2024r.



Przemijanie

Leżeliśmy w ogrodzie
Zrywaliśmy słodkie winogrona
Spijaliśmy nektar młodości

Wróżyliśmy ze studni
I ze studni piliśmy
A spragnieni byliśmy siebie

Studnia dzisiaj wyschnięta
Zarośnięta chaszczami i bluszczem
Raj młodości obrócił się w niwecz

Próżno szukam maciejek i floksów
Zniknął zapach lewkonii
Nie odnajdę już kęp lawendowych

Kwiatów całe naręcza
Niosę teraz do miejsca
Gdzie nikt już nie pragnie

Ziemowit Szafran
Żyrardów
03.07.2022 r





środa, 30 października 2024

Aktualności bieżące?

Kiedyś za młodych lat w Polskim Radiu nadawana była audycja “Muzyka i aktualności”. Wszelkie informacje bieżące i komentarze do nich, przeplatane muzyką, były przedstawiane w tej ciekawej audycji w każdą niedzielę o godz. 19:00. Dziś informacje bieżące mamy na Internecie a także w radiu i telewizji. Na pewnej stronie internetowej miejscowego stowarzyszenia zobaczyłem, ku mojemu zdumieniu, nazwę “Aktualności bieżące”. Zastanawiam się czy aktualności mogą być niebieżące? Pomyślałem, że czasy się zmieniają, może i pojęcia czasu się zmieniają. Czas przeszły, czas przyszły i czas teraźniejszy nie mają już zastosowania. Zacząłem szukać w leksykonach i słownikach i niestety, ale pojęcie czasu w gramatyce nie uległo zmianie. Odetchnąłem z ulgą. Zatem coś było, coś jest i coś będzie. Skoro więc coś jest, to jest aktualnie, teraz, bieżąco, w tej chwili. Po co więc pisać “aktualności bieżące” wszak wiadomo, że aktualnie oznacza bieżąco. To tak jakby pisać, że coś było i przeszło. Wiadomo, że jak było, to przeszło. Albo po co pisać, że coś będzie, ale nie w tej chwili. Wiadomo, że jeżeli coś będzie, to w przyszłości a nie teraz, w tej chwili. Czasem lubimy przedobrzyć i nadawać podwójne określenie temu samu wyrazowi. Mamy wtedy takie smaczki pisowni i mowy jak “masło maślane”, “fakt autentyczny”, “podskoczyć w górę”, “plus dodatni”, “minus ujemny”, klasyczny nonsens prezydencki “plusy dodatnie i plusy ujemne”. Do tej bogatej kolekcji nonsensów językowych dodajmy “aktualności bieżące” - czego absolutnie nie gratuluję.

Ziemowit Szafran

czwartek, 24 października 2024

Uniwersytet Trzeciego Wieku ( czy zawsze)

 Ostatnio coraz częściej prowadzone są w mediach  dyskusje czy nazwa Uniwersytet Trzeciego Wieku jest właściwa, a jeżeli nie, to jaka wobec tego nazwa byłaby adekwatna. W samej nazwie UTW są dwa wyrazy, które się wydają dyskusyjne. Po pierwsze uniwersytet. Uniwersytet wszak jest placówką naukową, natomiast UTW jest stowarzyszeniem seniorskim. Drugie określenie - trzeciego wieku - nad którym zastanawiają się sami etymolodzy, nasuwa wiele wątpliwości. Dlaczego akurat trzeciego wieku, a nie na przykład seniorskiego wieku? Ktoś powie, że niepotrzebnie się czepiam, drążę sprawę i komu to w ogóle potrzebne? Otóż w dobie starzejących się na całym świecie społeczeństw, coraz więcej mówi się o czwartym wieku. Zaczynamy  coraz częściej w mediach  katalogować ludzi według  wieku szkolnego, produkcyjnego i emerytalnego. Coraz częściej słychać o drugim wieku, trzecim wieku itd. Nazwy przyjmujemy jak słowny wytrych. I ów wytrych wrzuca nas seniorów do bliżej nie określonego "trzeciego wieku". Moim zdaniem lepiej brzmi stowarzyszenie seniorskie lub seniorski uniwersytet.  W tym miejscu trzeba jednak zaznaczyć, że nazwa Uniwersytet Trzeciego Wieku nie wszędzie jest nieadekwatna. Bywają uniwersytety i to całkiem sporo, które na pierwszym miejscu stawiają kształcenie ustawiczne w myśl twórcy koncepcji seniorskich uniwersytetów - profesora dr. prawa międzynarodowego na Uniwersytecie w Tuluzie - Pierra Vellasa. Koncepcja  owa zakładała ścisłą współpracę UTW z uczelniami wyższymi i środowiskiem uniwersyteckim. Z kolei model anglosaski zakładał, że starość nie jest kategorią demograficzną ale społeczną. W związku z tym na uniwersytetach trzeciego wieku mogą studiować osoby nieaktywne zawodowo i niemających zobowiązań rodzinnych. Jeszcze innym z kolei jest model amerykański jako połączenie modeli francuskiego i anglosaskiego. Ciekawy jest z kolei model południowoamerykański, który zakłada powiązanie z uczelniami wyższymi. Studentami południowoamerykańskich UTW są nie tylko seniorzy, ale i osoby społecznie wykluczone. Model chiński z kolei kładzie nacisk na tradycyjne sztuki i przekazywanie ich młodzieży, oraz na kształtowaniu harmonii fizycznej seniorów (ćwiczenia Tai Chi), zaś edukacja ma być nie tylko dobrem dla jednostki, ale też ( w myśl nauki Konfucjusza, ale chyba też, a wręcz na pewno - Chińskiej Partii Komunistycznej) dobrem społecznym. Można założyć z duża dozą prawdopodobieństwa, że UTW w modelu chińskim są pozbawione autonomii, która pozwala na szukanie własnych zajęć wedle zainteresowań studentów, a nie zajęć wedle zaleceń państwa. Polskie uniwersytety trzeciego wieku w większości wypracowały model własny, polski, czyli mieszany. Z każdego zaprezentowanego wariantu wzięły po trochu i utworzyły swoisty konglomerat modeli. Oczywiście są i takie UTW, tyle że w mniejszości, które weszły w struktury uczelni, przyjmując model francuski. Są też takie, które znajdują się pod auspicjami uczelni wyższej na mocy podpisania umowy. I te dwie formy  stowarzyszeń są  najbardziej uprawnione do nazwania ich uniwersytetami. Aczkolwiek bywa i tak, że seniorski uniwersytet będący pod opieką uczelni odchodzi od statutowej misji kształcenia ustawicznego i przechodzi na formy bardziej plebejskie, w których przede wszystkim stawia się nacisk na rekreację, zabawę, wypoczynek i wycieczki. Tylko wtedy nie jest to uniwersytet a stowarzyszenie emeryckie, gdzie ma być łatwo, lekko i przyjemnie. Znany zakopiański dziennikarz  i meteorolog Apoloniusz Rejwa - pracujący przed odejściem na emeryturę w Stacji IMGW na Kasprowym Wierchu powiedział znamienne słowa - " na starość trzeba dbać o głowę i nogi" . O głowę, aby zachować do końca sprawność intelektualną i nogi, aby poprzez ruch zachować do końca kondycję fizyczną. W Polsce przybywa uniwersytetów trzeciego wieku. Tworzone są w miastach, miasteczkach i gminach. Czy zawsze trzeba je nazywać uniwersytetami? W małych miastach gdzie nie ma uczelni, więc i uniwersytety w tych miejscowościach nie mogą  bezpośrednio wejść we współpracę z uczelnią, trudno nazwać owe stowarzyszenia seniorskie, czy emeryckie - uniwersytetami. A dlaczego  trzeciego wieku? Przyjęto bowiem, że wiek pierwszy to lata nauki, wiek drugi lata pracy, wiek trzeci to lata na emeryturze. Niby w zasadzie proste i nie powinno się mieć co do tego zastrzeżeń. A jednak  coraz częściej pojawia się dyskusja w mediach nad nazwą "trzeci wiek" i co za tym idzie uniwersytetami trzeciego wieku. Ów eufemizm "trzeci wiek" oznacza bowiem wiek podeszły i  starość. Nie lubimy nazywać spraw po imieniu. Zatem nie lubimy mówić o starości czy seniorstwie, ale wolimy mówić w formie zawoalowanej "trzeci wiek". A przecież w starożytnej Grecji senior to był człowiek poważany i szanowany. Czy nazywając powszechnie wiek senioralny "trzecim wiekiem" nie ujmujemy mu powagi i rangi? Czy nie lepiej brzmiałaby nazwa Seniorski Uniwersytet? Wiadomo, że na nim kontynuują zajęcia ludzie starsi. Tymczasem jednak mamy Uniwersytety Trzeciego Wieku, choć uczęszczają doń nie tylko osoby   w "trzecim wieku" ale i młodsze i w "wieku czwartym" czyli po osiemdziesiątym roku życia. Kochamy eufemizmy, bo ukrywają faktyczny stan rzeczy, ale czy na pewno jest to dobre i słuszne? Czy nie lepiej brzmi, że senior studiuje na Uniwersytecie Seniorskim. Pod warunkiem, że ów uniwersytet w swojej misji ma kształcenie ustawiczne we współpracy z wyższą uczelnią.

wtorek, 22 października 2024

Dzień pamięci

 W tradycji polskiej, ale nie tylko,  dniem pamięci o osobie zmarłej jest rocznica jej  śmierci. Bywa, że dniem pamięci jest dzień urodzin, choć taka forma wydaje się trochę dziwna, jako że urodziny łączą się z przeżywaniem danego święta, tymczasem nie ma już wśród nas osoby bliskiej lub znajomej. Tym bardziej ogłaszanie dnia pamięci osoby zmarłej w jej imieniny wydaje się nieco dziwaczne, jako że, podobnie jak urodziny, osoba zmarła już ich nie obchodzi. Zatem wypada uznać, że najlepszym terminem na ogłoszenie dnia pamięci jest przypadająca na ten dzień - rocznica śmierci. Wtedy obchodzimy i rocznicę i dzień pamięci. Wszystko jest logiczne, przejrzyste i odświętne. Trudno bowiem obchodzić urodziny lub imieniny bez jubilata lub solenizanta. Jeżeli jednak zadecydujemy się na obchodzenie owego dnia wybierając obojętnie czy imieniny, urodziny lub rocznice śmierci przypadające na ten dzień, to musimy nadać temu dniu  uroczystą oprawę. Wspominamy więc jej osiągnięcia, ale też przytaczamy anegdoty, zapamiętane żarty, zapiski, wydarzenia, bynajmniej nie po to, aby zapełnić czas, ale po to, aby ów dzień i uroczystość były jak obraz wypełniający ramę. Unikajmy jak ognia, akademickiej oprawy, poważnego tonu. Wspominamy bowiem osobę, którą pamiętamy nie tylko jako świetnego organizatora, osobę nam najbliższą, ale też, która rozbawiała nas dowcipami, żartami, a nawet nieraz słownymi lapsusami i pomyłkami. Jesteśmy przecież wielobarwni. Nie raz smutni, innym razem weseli i dowcipni, raz nam się powiedzie a raz nie, innym razem jesteśmy po prostu wkurzeni, aby za chwilę kogoś do serca przytulić. Gdy  wspominamy osobę publiczną, to zadbajmy o wyeksponowanie jej wizerunku stawiając na przykład zdjęcie na sztaludze a przy niej na niewielkim stoliku przykrytym stylową serwetą, bukiet pięknych kwiatów w stylowym wazonie. Wtedy zadbamy o piękną formę i oprawę uroczystości. Ostatnio byłem na dniu pamięci poświęconym znanej osobie stowarzyszenia. Jego założycielce. Nie dość, że wspomnienia przyjęły formę akademickich odczytów, to trzy róże obleczone wstęgą w brawach stowarzyszenia stały w słoiku na podłodze koło katedry. I ten szczegół, wydawałoby się drobiazg, zepsuł oprawę i odświętność dnia. Nie na marne malarze tak dbają o najmniejsze szczegóły. Jeden szczegół umieszczony na obrazie nadaje mu sens i zapobiega banalności. Dbajmy o szczegóły i oprawę jeżeli chcemy, aby poświęcony komuś dzień pamięci był naprawdę odświętny, a nie banalny.

wtorek, 1 października 2024

Forma i treść

 Każda uroczystość wymaga oprawy. Forma i treść są bowiem tak samo ważne. Jeśli nie zadbamy o te  czynniki, uroczystość i prezentacja nie wypadną dobrze. Łatwo wtedy o wrażenie i stwierdzenie, że spotkanie po prostu jest źle przygotowane. Razi forma, razi prezentacja, a w tej bylejakości ginie treść. Oprawa nadaje wymiar odświętności uroczystości. Nawet najpiękniejsze rekwizyty i sztandary nie uratują powagi uroczystości jeśli będzie źle zorganizowana, źle prowadzona. Forma to jakby opakowanie dla treści. Składają się na nią umiejętność prezentacji zaproszonych gości, umiejętność poruszania się, aranżacji przestrzeni wokół siebie, swoboda wypowiedzi i piękno słowa. Gdy te elementy szwankują powstaje wrażanie bałaganu, braku przygotowania, niedopracowanie szczegółów i braku scenariusza. Nie musimy być mistrzami prezentacji. Gdy jednak nie umiemy sobie z tym poradzić, należy znaleźć osobę, mistrza ceremonii, który sobie poradzi. Ważne są bowiem podczas uroczystości lub akademii gesty, mowa ciała, emocje, kontakt wzrokowy. Dbałość o szczegóły jest nie do przecenienia. Każdy źle wypowiedziany tytuł naukowy lub sprawowana funkcja jest źle odbierana. Obniża wartość spotkania. Umiejętność prowadzenia uroczystego spotkania jest zupełnie podstawowym elementem, aby to spotkanie było naprawdę interesujące i podniosłe. Warto o tym pamiętać, aby nie obniżać rangi zebrania. Autorytet u słuchaczy i zaproszonych gości budujemy poprzez pewność siebie, otwartość, piękno i sensowność wypowiedzi.  To co negatywnie wpływa na odbiór przez słuchaczy, to brak przygotowania i niedopracowanie szczegółów. Wtedy zainteresowanie słabnie a wraz z nim ranga spotkania. Słuchacze zamiast nas słuchać coraz częściej patrzą na zegarki lub w telefony komórkowe. Unikajmy tych błędów.

niedziela, 29 września 2024

Zarzewie

 Wczoraj  28. września.br w weekendową sobotę pojechaliśmy do Gdańska na benefis pani Wandy Bublewicz organizowanym przez Stowarzyszenie "Pokolenia" Wybrzeża Gdańskiego. Trzeba było wstać o 5:00 rano, ale co to dla chcącego! Pani Wanda Bublewicz  dyplomowana położna, całe życie poświęciła nie tylko położnictwu, ale i aktywności poza zawodowej. Od młodości aż do dzisiaj. Zaznaczyć trzeba, że Stowarzyszenie "Pokolenia" Wybrzeża Gdańskiego skupia w swych szeregach osoby, które już za młodych lat były organizatorami zajęć, spotkań, działalności w różnych związkach młodzieży działających za czasów PRL-u. Żyliśmy przecież w PRL-u o czym dziś w Polsce często zapominamy. W dobie trendu narodowo-prawicowego wykluczającego możliwość bycia działaczem lewicowym, ten bowiem, kto jest "lewicowy", jest stygmatyzowany jako" czerwony", zdrajca, komuch itd. Część z nas żyjących w PRL-u należała więc do różnych organizacji młodzieżowych: ZMP, ZMS, ZSMP, ZHP, ZMW itd. Nam się po prostu chciało. Chciało się nam poświęcić swój czas na działalność społeczną. Będąc w Technikum Ogrodniczym należałem do Związku Młodzieży Wiejskiej. Związek ten wydawał pismo młodzieżowe "Zarzewie". Dziś gdy spokojnie piszę ów wpis na bloga popijając kawę, przyszło mi do głowy pewne porównanie. Otóż słowo  zarzewie oznacza nie tylko rozpalenie ognia, ale początek, zaczyn inicjatyw, działania. Działalność w  tych  tak potępianych przez ugrupowania  narodowo-prawicowe organizacjach, stały się zarzewiem działalności osób takich jak Wanda Bublewicza i setek jej podobnych w różnych organizacjach społecznych dzisiaj. Nie pytaliśmy za ile! Mieliśmy po prostu pasję działania. A pasja nie podlega koniunkturze politycznej. Kto raz rozpoczął działalność społeczną, ten będzie ją kontynuował przez całe życie. Bez pasji działania za młodych lat nie byłoby dziś rad seniorów, stowarzyszeń senioralnych, Obywatelskiego Parlamentu Seniorów itd. Nie spychajmy PRL-u do spiżarni staroci, z którymi nie wiadomo co zrobić. PRL nawet gdy z dzisiejszego punktu widzenia był siermiężny,  to my w nim żyliśmy i próbowaliśmy działać na ile warunki pozwalały. Może nieraz trzeba było włożyć więcej energii, aby władze przekonać do powstających inicjatyw. Za to ile było satysfakcji, że coś się udało zrobić. Ludzie, którzy już wtedy zostali zahartowani w społecznym działaniu ( nie łudżmy się w Polsce zawsze dobrze się miało malkontenctwo) i dziś kontynuują swoją życiową pasję. 

Ziemowit Szafran 


sobota, 14 września 2024

W poszukiwaniu Zakopanego

  Zaczęły się wakacje, więc do Zakopanego ciągną tłumy wczasowiczów. Pomyśli ktoś, że jadą miłośnicy Tatr chcący zdobyć nowe nieznane jeszcze szczyty, a może wejść ponownie na już zdobyty i podziwiać z niego widok naszych najwyższych gór. Dobrze by było. Dla większości jednak Tatry ograniczają się do pójścia na Giewont i stanie w kilku godzinnych kolejkach, pójście nad Morskie Oko i dla bardziej wytrwałych zdobycie Rysów, aby sobie zrobić selfika i wrzucić na Istagram lub Facebooka. A poza tym przyjechali tu pobyć w góralskich knajpach, pojechać do aquaparku. Jednym słowem popić, pojeść i pobawić się. Myśl o poszukaniu miejsc pobytu sławnych ludzi kultury, sztuki, nauki, polityki gdzieś po drodze ginie. Zresztą stawiane w Zakopanem góralskie chaty jedna przy drugiej, często bez pozwolenia, są przyczyną nieładu architektonicznego, a wręcz urbanistycznego bałaganu . I w tym nieładzie architektonicznym zatopione są miejsca gdzie przebywali Sienkiewicz, Prus, Żeromski, Modrzejewska, Piłsudski, Szymanowski, Karłowicz, Kasprowicz i wielu innych. W tym nieładzie i zgiełku turystycznym Zakopane zatraciło ducha. Ducha uzdrowiska, gdzie przebywała śmietanka polskiej kultury i nauki. Ducha gdzie przyjeżdżało się podziwiać góry i kulturę góralską. To wszystko dziś gdzieś schowano jak w niszach, miedzy stawianymi jeden obok drugiego domów.  Zagłuszone zostało przez decybele muzyki pop, kultury plebejskiej, gdzie nie trzeba zwiedzać, zdobywać wiedzy, iść w góry i je poznawać, ale przed wszystkim się bawić i używać.
Przy Krupówkach jest stara księgarnia "Poraj". Księgarnia mała i zaciszna. Za to księgozbiór olbrzymi. Obok przechodzi kilkaset osób idąc w stronę Gubałówki (pół biedy). Większość idzie do góralskich karczm, albo na targ pod Gubałówką. Za to do wspomnianej księgarni "Poraj" wstąpi po drodze dziesięć do piętnastu osób na setki przechodzących obok. Mało kto zastanowi się też, czym zasłużył się dla Zakopanego Władysław Zamoyski, którego pomnik stoi na początku Krupówek. A ile osób zatrzyma się przed willą "Lutnia" przy ulicy Sienkiewicza i pomyśli, że z tej willi w lutym  roku 1909 wyszedł po raz ostatni na górską wycieczkę - Mieczysław Karłowicz. Byłem  willi Jana Kasprowicza - Harenda. Zieje pustkami. Przychodzą tylko miłośnicy poezji Jana Kasprowicza. Nie inaczej jest z willą "Atma", w której przebywał Karol Szymanowski, albo willą "Opolanka" Kornela Makuszyńskiego.  Za to od Gubałówki przez Krupówki,  Kraszewskiego, do Równi Krupowej ciągną  tłumy ludzi nie bardzo wiedzących w jakim celu idą przez miasto. A Zakopane ma bogatą historię i warto ją odkrywać.
Do Zakopanego przyjeżdżam nie tylko aby pójść w góry, poszukać nowych szlaków i podziwiać piękno Tatr. Przyjeżdżam też w celu poszukiwania dawnego Zakopanego. To wielka radość i przyjemność odnaleźć wille i domy górali w których przebywali sławni Polacy. To znacznie większa frajda niż zaliczanie kolejnej góralskiej karczmy. 
Odkrywajmy Zakopane.