Zapiski na czas kwarantanny
Czas wielkiego eksperymentu
Jest wtorkowe popołudnie. Siadam do laptopa. Odpowiem na cytat z wczorajszego
wpisu „Można powiedzieć, że w tej walce zwyciężą ci, którzy się nie sprzeciwią, ale podporządkują. Na tyle się podporządkują, że gotowi są na „przymykanie oczu” na ewidentne wykorzystywanie sytuacji przez polityków.
Zamknięci w mieszkaniach, ograniczeni przepisami na czas pandemii, zostaliśmy pozbawieni prawa głosu. Nasza wolność została ograniczona. I my się na to godzimy. Należy zadać sobie pytanie - na ile się godzimy? Na ile potrafimy zaakceptować po części bezprawne przepisy władzy? Bezprawne, bo nie wynikające bezpośrednio z Konstytucji, ale tworzone w pośpiechu, nocą, nie tylko na potrzeby walki z pandemią, ale na potrzeby władzy. Niestety nie możemy nic zrobić. Strach przed nieznanym wirusem jest tak paraliżujący. Nie mamy możliwości sprzeciwu . Kary nałożone przez władze są tak dotkliwe, że boimy się wchodzić w dyskusję, choć argumenty i prawo świadczą bardzo często na naszą korzyść.
Zamknięci w czterech ścianach domów nie zauważamy, że w cieniu pandemii przeprowadzany jest na świecie i w Polsce, eksperyment na społeczeństwach. Na ile da się zarządzać społeczeństwami w czasach wielkiego strachu. Strachu o życie!!!
Strach spowodował, że już oddaliśmy część naszej wolności. Nie pójdziemy protestować, bo się boimy. I to boimy się w dwójnasób. Boimy się zarazy i boimy się represji. Coraz częściej mówi się, że Rząd przygotowuje różne metody inwigilacji przez Internet. Sprawdzanie temperatury przez drony, aplikacje QR, ograniczenia, kontrole, śledzenie do jakich lekarzy chodzimy, na jakie strony internetowe wchodzimy. To wszystko staje się jednym wielkim poligonem doświadczalnym. I nawet po zakończeniu pandemii, gdy już opadnie z nas strach i zapomnimy o „przymusowej kwarantannie”, władze będą wykorzystywały ten eksperyment do opracowania koncepcji i metod, jak zapanować nad społeczeństwem. Jak zarządzać strachem, aby mieć kontrolę nad ludźmi.
Czyżby napisana sto lat temu przez Eugeniusza Zamiatina powieść „My”, miała się okazać prorocza?
Ludzie w tej powieści(antyutopii) oddają wolność za cenę bezpieczeństwa. Powstało Państwo Jedyne. Państwo Dobroczyńca. To państwo myśli za nich. Ustala reguły. Urządza życie.
Ludzie nie mają imion i nazwisk. Mają numery I-0, Delta. Obywatel jest ustawicznie kontrolowany przez Nad-państwo.
Wolność to zło, które rodzi anarchię. Okna nie mają zasłon. Obywatel ma być widoczny. Jedynie w dniu seksu, a wyznacza go władza, okna mogą być zasłonięte. To jedyna wolność. Zresztą i tak ograniczona, bowiem seks jest na talony.
Marzenia i wyobraźnia są najgroźniejszymi chorobami. Obywatel nie ma myśleć. Obywatel ma być posłuszny. Państwo Jedyne myśli i czuwa za niego. Wszyscy są jednakowi i jednomyślni.
W państwie jednomyślnych ludzi nie można mieć swojego zdania.
Próba odzyskania duszy kwalifikowana jako ciężka choroba. Od czego jednak kontrola Państwa Jedynego. Każdy dążący do wolności zostanie poddany terapii grupowej.
Oby ten świat z powieści Zamiatina okazał się utopią, choć rządy robią wszystko, aby wychować nowych ludzi i ich kontrolować.
Dopóki więc pragniemy wolności, możemy czuć się względnie bezpiecznie. Szanujmy ją. Możemy sprzeciwiać się władzy. W chwili, gdy przeważy strach o utratę życia, strach sztucznie powodowany, ale metodycznie stosowany przez władze, strach zarządzany, wtedy możemy za cenę strachu oddać wolność, aby czuwało nad nami Państwo Jedyne
Oby nie.
Ziemowit Szafran
21.04.2020 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz