środa, 3 lipca 2024

Co masz zrobić jutro, zrób jutro.

 Lato. Pora więc na odpoczynek, wyjazdy, a może zaszycie w ogrodzie na "wczasach pod gruszą" na wsi i tam wśród kwitnących kwiatów, dojrzewających owoców, przy śpiewie ptaków i akompaniamencie owadów, spędzić wolny wakacyjny czas. O górach lub morzu nie wspomnę, bo wydaje mi się, że przyjemność z bycia tam to "oczywista oczywistość". Trzeba dać sobie czas na nie zaprzątanie głowy, że coś muszę zrobić,  a wręcz przeciwnie, zwolnić się od tego przymusu. Musieć - nie oznacza bowiem nic więcej  jak przymus, zmuszanie się do czegoś, czego akurat nie chcemy. A wiadomo, że nie lubimy wszelkiego przymusu. To tak jakby poeta lub pisarz zmuszał się do napisania czegoś na co kompletnie nie ma pomysłu ani chęci. Pół biedy jak nic nie zapisze. Gorzej jak coś próbuje pisać, ale wie, że jest to efekt wewnętrznego przymusu, nie pochodzi z weny,  z natchnienia, z potrzeby natychmiastowego zapisania.  Gdy tego brak, a jest tylko przymus, wtedy kartka za kartką lecą do kosza, bo to co jest na nich napisane, jest po prostu złe, bez polotu, głębi. Bywa, że w ogóle nie są zapisane. Po co więc nam, przynajmniej na czas wakacji, ów imperatyw, nakaz bezwarunkowy, że nawet gdy mi się nie chce, to zachcieć mi się musi, aby posprzątać, zrobić pranie, malowanie i dziesiątki różnych czynności, których wcale nie musimy robić natychmiast, aby jutro mieć święty spokój. Czy jednak ów  spokój będziemy mieli? Jeżeli ciągle będziemy szukać co można poprawić, uporządkować, wyprać, to i na dzień następny go nie zaznamy, bo zawsze znajdziemy jakąś pracę, zajęcie. I choć będziemy wzdychać, że znów coś jest do roboty, to i tak się tej pracy podejmiemy nie bacząc, że tracimy bezpowrotnie czas, chwile bycia sam na sam z żoną, mężem, partnerką , partnerem, albo samemu. Chwile gdy zostawimy ów balast porządków, a w tym czasie wyjdziemy na spacer, kina lub kawiarni są dla nas. Przykładów wcale nie trzeba szukać daleko.  Moja bardzo dobra znajoma kupiła do nowego mieszkania nowe meble. Zostawiła je nierozpakowane i niezłożone. W zamian sama się spakowała i pojechała na miesiąc do Paryża. Czy coś straciła? Nic. Przyjechała owszem do zastawionego meblami mieszkania, ale zadowolona, pełna energii, chęci działania, pełna pomysłu jak je ustawić. Mąż jej też nie podjął się ich ustawiania, jako że bez żony panowie raczej mebli nie ustawiajmy, grozi nam bowiem natychmiastowe ich przestawianie. Zatem mąż przeczekał spokojnie w jednym z pokojów do powrotu żony. Można? Można! Ja też wychodzę z założenia, że czego mi się nie chce lub mogę przełożyć na jutro, bo nie wymaga pilnej pracy, robię w dzień następny, a bywa, że w ogóle zaniecham. To jest moje mieszkanie, moje cztery kąty. Jestem wolny i robię w nim co chcę i kiedy chcę. Nieraz odnoszę wrażenie, że niektórzy muszą cały czas do późna wieczór, coś w domu robić, jakby za drzwiami stała  perfekcyjna pani domu, miała założone białe rękawiczki i zaraz weszła i sprawdziła, gdzie jest kurz, źle ułożona bielizna w szafkach lub źle zawieszone na wieszakach koszule. Dajmy sobie na luz, znajdźmy chwilę odprężenia i wytchnienia.  Nikt za naszymi drzwiami nie stoi. Nikt nam nie wejdzie. A gdy zapuka do drzwi wścibska sąsiadka, zawsze możemy powiedzieć - źle się czujemy. Chyba złapałam-załapałem jakąś infekcję. Wierzcie, to robi dziś na niechcianych gościach piorunujące wrażenie. Nie dajmy się więc zwariować z robieniem porządków, prasowaniem, praniem itd. Dajmy sobie chwilę wolności. Chwilę lenistwa. Ono też jest potrzebne. Być może o owe chwile lenistwa upomina się sam nasz organizm, czego nie zauważamy. Naprawdę to co można zrobić jutro nie ucieknie. Zróbmy jutro. A jak zrobimy pojutrze, to świat się od tego nie zawali. Kochajmy siebie. Wykorzystajmy czas wakacji, wolną chwilę od pracy wykorzystujmy dla siebie. Wypoczynek, wrażenia z wyjazdu dadzą nam więcej satysfakcji niż natychmiast złożone nowe meble. Szanujmy się. Wykorzystujmy czas wolny. Życzę miłych wrażeń z wakacji.
Ziemowit Szafran
Irlandia
Dungravan
03.07.2024 r.

Brak komentarzy: