poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Wskrzeszone z nieistnienia

 Na wakacjach sięgnąłem po powieść Ałbeny Grabowskiej "Najważniejsze, to przeżyć". Rodzina Pataczków wraca po wojnie do zrujnowanej Warszawy, aby zamieszkać w ocalałym częściowo z pożogi wojennej domu przy ul. Marszałkowskiej. Nie będę streszczał powieści. Powiem tylko, że mnie powieść nie przekonała. Nie porwała. Owszem, ma rację autorka, że Warszawa była jednym wielkim powojennym gruzowiskiem i cmentarzyskiem. I do owego gruzowiska wracali ludzie, aby w odszukać swoich bliskich na cmentarzach wśród zgliszcz. Swoich domów, albo miejsca dla siebie, gdzie mogliby zacząć żyć w mieście na nowo. Jest to warszawski fenomen. Wracać właściwie do niczego i zaczynać od niczego. Jednak autorka zupełnie o tym fenomenie zapomina. Zapomina także, że na tych ruinach rozpoczyna się fenomen życia. Fenomen przeplatany tragicznymi ekshumacjami zwłok. Rozbieraniem całych budynków. Sprzątaniem gruzów. Jednak miasto zaczyna podnosić się z ruin, wracać do życia. Pierwsza linia tramwajowa. Pierwsze sklepy na Marszałkowej. Pierwsza woda w kranach. To wszystko to krok po kroku, mozolnie i wytrwale, po warszawsku, a więc we wspólnym zapale. Każda taka informacja to podnoszenie ludzi na duchu, że to wszystko co robią ma sens. Oczywiście nie brak wśród ludzi dramatów, nie brak traumy powojennej i na tym skupia się autorka. Natomiast zupełnie  pomija rodzącego się ducha entuzjazmu podniesienia miasta w ruin. Wskrzeszenia z nieistnienia. Szkoda, bo bez tamtego entuzjazmu nie byłoby dzisiejszej Warszawy.  

  

Brak komentarzy: