środa, 1 listopada 2023

Irlandia



Marzenia nieraz się spełniają, choć nie tak, jak to sobie wyobrażaliśmy. Nie mogłem przypuszczać, że moje zainteresowania Wielką Brytanią i Irlandią ziszczą się po latach, choć nie w pełni.
Będąc nastolatkiem interesowałem się geografią. Przeglądałem często Małą Encyklopedię Powszechną lub Atlas Geograficzny Świata.  Ciekawość moją przykuwały w nich Wielka Brytania i Irlandia. Przypisać to prawdopodobnie należy chłopięcą fascynacją angielską ligą  piłki nożnej. Byłem fanem angielskiej piłki i reprezentacji Anglii. Nic dziwnego zatem, że wiedziałem z jakiego miasta pochodzą drużyny ligi angielskiej. W jakiej drużynie grają reprezentanci Anglii. Co za tym idzie, szukałem na mapach i w encyklopedii,  gdzie znajdują się owe miasta, ile mają mieszkańców, jak są rozwinięte. W niejednym klubie angielskim grał piłkarz irlandzkiego pochodzenia. Ciekawość moja zaprowadziła mnie na Zieloną Wyspę.  Poznawałem więc gdzie leży Dublin, gdzie Belfast, Londonderry. Później, gdy byłem już uczniem Technikum Ogrodniczego fascynowały mnie ogrody w stylu angielskim, a te w Anglii, Szkocji czy Irlandii można spotkać w każdym mieście. Podobał mi się też klimat angielski. Owe ciepłe zimy. Zielone wzgórza  zimą. Oczywiście ciekawość moją rozbudzały książki Waltera Scotta, Karola Dickensa. Roberta Luisa Stevensona, a w latach późniejszych Joyce i Oskara Wilde i oczywiście Agaty Christi . Wszystko to ukształtowało moją fascynację Wyspami Brytyjskimi. Nie mogłem wiedzieć wtedy, że te marzenia po latach w części  się spełnią. Nie wiedziałem też w czym się urzeczywistnią. 
W styczniu 2008 roku wylądowałem w Cork. Drugim co do wielkości mieście Erie. Po raz pierwszy stanąłem na Zielonej Wyspie. Zachwyciłem się lecąc samolotem widokami zielonych wzgórz Irlandii.
Nie przyleciałem jednak na wycieczkę turystyczną. Przyleciałem do córki i jej rodziny, która od 2007 zamieszkała w Irlandii. Wsiadając do samolotu pomyślałem, więc jednak marzenia się spełniają. Zobaczę więc ową wyspę Erie, do której tyle razy wędrowałem wiedziony ciekawością. Jestem. Wokół mnie szybko po angielsku ludzie. Po godzinie jazdy samochodem znalazłem się w miejscu zamieszkania córki. Małe miasteczko położone między zielonymi górami przypominającymi  bieszczadzkie -  Wetlinę i Połoninę Caryńską, a zatoką Morza Irlandzkiego. Widok zachwycający. Zielone wzgórza 15 stycznia. Soczysta trawa. Pasące się owce i bydło na łąkach, podczas gdy w Polsce panuje wtedy sroga zima, a nawet  gdy jest bezśnieżna, to pola są szaro-bure. Łąki pożółkłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz